środa, 10 grudnia 2014

7 dni z niedźwiedziem / Przygody z książką

Miało być o aucie pełnym książek, które świata nie widziały i trzeba im wszystko pokazać, ale  od siedmiu dni trwa przygoda niedźwiedziowa warta odnotowania.
Zazwyczaj odbywało się to tak , że w porze „połazienkowej” mówiłam: „ Chłopcy, wybierzcie książki” ( zawsze miałam na myśli 2 sztuki – po jednej dla każdej sztuki dziecka); wchodząc do pokoju, zerkałam na mocno przerzedzony regał z książkami i znajdowałam zbiór  i chłopców na łóżkach, gdzie właśnie trwał festiwal książek pt „ A może dzisiaj ta ?”…  Z 15 minut  wybieraliśmy dwie pozycje  (ćwicząc przy okazji negocjacje na różnych szczeblach) i zanurzaliśmy się w kolorowych przygodach.
Te czasy jakby minęły, nie ma festiwalu, targów, jest …zgoda. Inne książki leżakują, mają urlop totalny;  w małym pokoiku na poddaszu od tygodnia trwa eksploracja dwóch  książek o przygodach Pana Brumma autorstwa Daniela Nappa. Cała seria liczy już sobie kilkanaście tytułów, posiadamy 4, a pozycje „Pan Brumm wybiera się na wycieczkę” oraz „Pan Brumm jedzie pociągiem” znam już na pamięć.
Przerośnięty miś i jego przyjaciele zupełnie niechcący wpadają w tarapaty i dzięki poczuciu humoru, pomysłowości,  odwadze i szczęśliwym przypadkom udaje im się wyjść z opałów bez uszczerbku. Dla 3 i 5 latka tekst jest trudny. Stosuję się zatem bardzo do wszystkich wykrzykników, myślników, pytajników, podkręcam głośność tu i ówdzie , oczy wlepiam z podziwem w ilustrację  i już, już ich (chłopców) mam: wypieki na twarzy, buzia otwarta, pluszaki ściśnięte, brzuchy tańczą od głośnego śmiechu. Tak, te książki czyta się głośno i długo, bo jest w nich wiele do zobaczenia i znalezienia. Akwarele Daniela Nappa cieszą oko 3, 5 i 33 letnie.  Zmienna perspektywa, świetna kreska, ciepłe kolory  doskonale oddają  klimat dynamicznych i  niekiedy absurdalnych przygód niedźwiedzia i jego kompanów. Chłopcy ścigają się w odnajdywaniu coraz to nowych szczegółów ukrytych na obrazkach, i kiedy w sobotę byli pewni że, jedna z książek nie ma dla nich już żadnych tajemnic, to w niedzielę znaleźli jeszcze  kreta z kosiarką, wyciąg wspinaczkowy dla owadów,  i neon daleko w górach.
Cieszy mnie ta wielodniowa przygoda, która nie wiem kiedy i jak się skończy. W drodze do przedszkola, z tylnej kanapy samochodu usłyszałam komunikat, że na dzisiejszy wieczór  zaplanowane jest  składanie życzeń wszystkim misiom w pokoju i  Pan Brumm też jest zaproszony. :)

Tekst napisała nasza klubowa rozczytana mama: Ania Kobyłka

A na blogu DZIKIEJ JABŁONI znajdziecie wszystkie blogi biorące udział w Przygodach z książka a także ich  niezmiernie ciekawe wpisy.






środa, 26 listopada 2014

Pułapki czytania, czyli rewolucja w szafie / Przygody z książką

-        Mamo, mogę dziś założyć większe buty? – pada pytanie na śniadanie.
-        Większe? – dziwi się mama.
-        Tak. Żebym mogła kiwać palcami – wyjaśnia 5-letnia córka. W ramach kompromisu na nogi zostają naciągnięte getry nie do pary.



Przygoda z Pippi rozpoczyna się niewinnie... Znaleziona w bibliotece książka nie zapowiada rewolucji w garderobie, poniekąd w życiu... Sympatia do Pończoszanki (Astrid Lindgren Pippi Pończoszanka, Pippi na Południowym Pacyfiku) staje się jednak faktem, a mieszkańcy pewnego domu zaczynają mieć nadzieję, że najmłodsza z nich nie zechce podnosić konia czy rezygnować wkrótce z "tabliczki schorzenia", no może co niektórzy zaczynają łudzić się, że zaplanuje ona i zorganizuje wyprawę na wyspę Kurrekurredutt (zwłaszcza, że czuć już oddech zimy, a oderwanie od pędu przyda się każdemu...).
Zgłębianie zawartości książek jest jedną z ulubionych czynności przypisanych do wymienionego domku. Jednakże czytanie ma swoje małe pułapki. Obok zarwanych nocy czy rezygnacji ze spotkania towarzyskiego, zdarzają się i takie:
-    Mamo, Aleksyna (Lenia Major Loufane Siedem przygód Aleksyny – małej czarodziejki) nie chodzi w spodniach! Spodnie nie są dla dziewczynek. Nie założę ich. – odpowiednią argumentacją próbuje przeforsować swój punkt widzenia młoda dama. I ostatecznie wygrywa. Bo przecież pogoda nie ma nic do rzeczy, kiedy autorytet nosi sukienkę... Nawet mroźna królowa w sukniach chodzi (Jan Christian Andersen Królowa Śniegu).
-  Mamuś, a czemu ty chodzisz tylko w spodniach? – pada z pozoru niewinne pytanie. Już wkrótce do kina na film pt. Pinokio w reż. Anny Justice (na podstawie książki o tym samym tytule autorstwa Carlo Collodi'ego) idą obie w sukienkach... Jednakże, gdy w pewnym momencie młoda czytelniczka zafascynowana bohaterką książki Mam przyjaciółkę baletnicę  (Christian Tielmann, Sabine Kraushaar) oznajmia pewnego listopadowego dnia, że do przedszkola pójdzie w stroju baletnicy wygrzebanym kilka dni wcześniej w czeluściach lumpeksu, miarka zostaje przebrana.
-     Koniec! – oznajmia mama – dzisiaj czytamy Plastusiowy pamiętnik (Maria Kownacka) albo przygody Doktora Dolittle (Hugh Lofting Doktor Dolittlle i jego zwierzęta).

-    Dobrze – godzi się mała czytelniczka, a wieczorem przy lekturze odkrywają obie, że Tosia wraz ze swoją przyjaciółką Lodzią na jednej z lekcji szyją sukienki dla swoich lalek...




Tekst napisała nasza klubowa mama Kasia M.

A na blogu DZIKIEJ JABŁONI znajdziecie wszystkie blogi biorące udział w Przygodach z książka a także ich  niezmiernie ciekawe wpisy.

wtorek, 18 listopada 2014

Książkowe pomaganie

Czy krowy mogą mieć jakieś marzenia? Czy mogą nauczyć się huśtać, jeździć na rowerze, wspinać na drzewo... BUDOWAĆ?
Prawdopodobnie nie, przecież krowy nie potrafią budować, nie mają rąk by wbijać gwoździe młotkiem! 
Jest jednak jedna niezwykła, niepowtarzalna krowa mimo 4 racic, jednego ogona i głowy niezwykłych pomysłów robi to wszystko o czym marzy. Mama Mu razem ze swoim przyjacielem Panem Wroną, który nie waha się jej wciąż przypominać o tym, że krowa to krowa. Wprowadzają nas czytelników do świata, w którym wszystko jest możliwe jeśli się czegoś bardzo chce.
Książkę autorstwa Jujji i Tomasa Wieslanderów "Mama Mu buduje" Wyd. Zakamarki odczytana była z wykorzystaniem metody wrażeniowej, było skakanie i tupanie, zabawy przy muzyce, wspólne recytowanie itp.



Listopadowe spotkanie naszego klubu miało jeszcze na celu zwrócenie uwagi na potrzebę dokarmiania ptaków. Zima zbliża się do nas wielkimi krokami, by pomóc naszym fruwającym zwierzętom postanowiliśmy zrobić proste recyklingowe karmniki dla ptaków.
Wykonanie ich okazało się nie zawsze taką prostą sprawą, jednak wszyscy klubowicze spisali się znakomicie, swoje karmniki zabrali i zawiesili w różnych częściach naszego miasta.









wtorek, 11 listopada 2014

Od najmłodszych lat z biblioteką za pan brat...czyli czym skorupka za młodu nasiąknie! / Przygody z książką

Pierwsza krostka, druga krostka....o nie to ospa! Pierwsza myśl, będzie się drapać, druga myśl...co my będziemy robiły dwa tygodnie bez wychodzenia z domu! Pędem do osiedlowej apteki i biblioteki.

Pierwsze pięć książek na moją kartkę...oj chyba będzie mało.....
- Czy półtorarocznemu dziecku mogę założyć kartę – pytam bibliotekarkę.
- Oczywiście, że można!
- Hurra!!!  Bez chwili zastanowienia już podaję wszystkie dane i pędzę z 10 książkami do domu! Radość dziecka wielka, a i kilka chwil spokoju dla mamy! 


Tak właśnie równo rok temu zaczęła się nasza przygoda z biblioteką! Oddać książki udałyśmy się już razem. Półtorej godziny szukania, przeglądania i świetnej zabawy i kolejne dziesięć pozycji zabranych do domu! I tak od roku co miesiąc, a żeby tego było mało chodzimy też do biblioteki głównej, gdzie wypożyczamy kolejne dziesięć książek.

W wieku dwóch i pół lat mój mały czytelnik sam potrafi wypożyczyć i oddać książki, posługując się swoją kartą,  a także dokładnie policzyć do 10, żeby nie przekroczyć ilości książek możliwych do wypożyczenia. W wyborze bajek, opowiadań czy wierszyków mam już niewielkie pole manewru, gdyż młoda sama wie o czym chce żeby jej czytano. Niektóre książeczki wypożyczamy po kilka razy, inne nie przypadają jej do gustu.

W odwiedzanych przez nas bibliotekach jest dużo kolorowych zabawek, często zapraszani są różni goście, organizowane są zajęcia i zabawy, w związku z czym córka zapytana czy idziemy na kuleczki czy do biblioteki już nie raz wybierała drugą opcję!

Jeśli zatem wahacie się, czy wybrać się do biblioteki z małym dzieckiem - nawet takim, które skończyło zaledwie rok – nasza odpowiedź jest jedna....ubierajcie buty, szaliki i czapki i biegnijcie jak najszybciej się da....! Książeczki z grubymi kartkami i  kolorowymi prostymi ilustracjami czekają na Was! A i same możecie wypożyczyć coś dla siebie, a nawet przeczytać na miejscu, podczas gdy wasze pociechy będą wkraczać w wielki świat książek!


Tekst napisała klubowa czytająca mama - Dagmara Bandera


A na blogu DZIKIEJ JABŁONI znajdziecie wszystkie blogi biorące udział w Przygodach z książka a także ich  niezmiernie ciekawe wpisy.

piątek, 7 listopada 2014

Czytamy i ptakom pomagamy- zaproszenie

W październiku miałam niebywałą okazję poznać Jujję Wieslander współautorkę książek z serii Mama Mu oraz książki Kajtek i Miś. Cześć warsztatową prowadziła Małgorzata Swędrowska, która swoimi pomysłami zainspirowała mnie do działania. Więc sami rozumiecie, że to muuuusiała być Mama Muuu i Pan Wrona.
Nasze spotkanie połączymy z pomaganiem i tworzeniem karmników dla ptaków. Zima tuż tuż a więc zapraszam, mile widziane całe rodzinki. :)
Tatusiowie mile widziani.
Poniżej zaproszenie i mała lista rzeczy, w które trzeba się  zaopatrzyć na spotkanie, a które są w każdym domu.

Po lewej Katarzyna Skalska redaktor naczelna Wydawnictwa Zakamarki oraz  Jujja Wieslander.

Klub Czytających Rodzin "Przystanek Czytankowo" serdecznie zaprasza rodziny z dziećmi na spotkanie, które odbędzie się 15 listopada (w sobotę) o godz. 11:00 w Biblioteka Pedagogiczna w Gorzowie Wielkopolskim.
Przeczytamy książkę "Mama Mu buduje" Jujji Wieslander, Wydawnictwo Zakamarki.
Zapraszamy również aktywnych tatusiów, których pomoc bardzo się nam przyda, ponieważ będziemy budować karmniki dla ptaków.

Na spotkanie zabieramy:
- dobry nastrój
- butelkę 1,5 litrową
- 2 łyżki drewniane
- ziarna dla ptaków (tak by zapełniły butelkę),
- sznurek,
- nożyczki lub nożyk.

Przynosimy i oddajemy książki z naszej klubowej Wymienialni.

Uczestnictwo w Klubie Czytających Rodzin jest bezpłatne.
Obowiązują zapisy.
e-mail: rodzinaczyta.gorzow@gmail.com
(W celu przygotowania odpowiedniej ilości materiałów, proszę o informację ile osób, w tym dzieci/w jakim wieku, przybędzie)Nasze wydarzenie na Facebooku zapraszamy.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Kotek-psotek wlazł na płotek, w bibliotece rymuje w sobotę

Przystankowo-czytankowe soboty w bibliotece na trwale wpisały się w plany rozczytanych rodzinek z Gorzowa Wielkopolskiego. 


W październiku 
było nas bez liku
i wszystkie głowy,
prawie jak Oli Cieślak sowy,
rymowały i liczbowe stwory malowały.



Inspiracją stała się książka Wydawnictwa Dwie Siostry „Od 1 do 10”, niepozorna, krótka tekstem 
i obrazem, która dała nam wiele radości i zabawy.
Dowiedzieliśmy się, że rymowanie nie jest takie trudne czy nudne i nawet kotek-psotek wlazł na płotek, w bibliotece rymuje w sobotę. Rozmowy o liczbach przeradzały się w zabawy z maszyną losującą, która mówiła nam jak ma wyglądać nasz stworek liczbowy. Efektem tego były wspaniałe prace dzieci.

Warsztat został zainspirowany Projektem Stowarzyszenia „Kamienica 56” pt. „Skąd Ty jesteś? Odkrywanie kulturowych korzeni oraz poszukiwanie współczesnych inspiracji dla edukacji” adresowany jest do uczniów oraz dorosłych skupionych wokół szkół polonijnych. Celem wszystkich działań jest popularyzacja tradycji i prezentacja współczesnej kultury jako źródła inspiracji dla nowocześnie rozumianej edukacji.












Więcej zdjęć znajdziecie tu.

Fot. A. Giniewska, M. Żołędziejewska, A. Dubiel

środa, 29 października 2014

Teoria wielkiego wybuchu / Przygody z książką

Nastaje wieczór. Wyszykowane do spania dzieci „męczą” o książkę.
Już dawno powinnyście spać, Dziabągi.
Ulegam jednak świadoma upływu czasu, że chwile poczytaj-mi-mamo szybko miną, tak jak ten dzień. Wyduszamy więc z niego co się da, do ostatniej kropli! 
Ale dzisiaj to już naprawdę jest późno, więc książka ma być krótka!
Młodszy Dziabąg sięga na półkę z książkami.
Ta moze być?
Wspaniale, jeszcze trochę gimnastyki  dla dwudziestu małych dziabągowych paluszków i kilku trochę większych moich!

O, jest żółta kropka. Naciśnij 5 razy.
1, 2, 3, 4, 5, 6, 7…
Eh, 5 razy!?!
Jest kolejna kropka. Czerwona. I jeszcze jedna. Tym razem niebieska.
Dobra, teraz naciśnij tę po lewej. 
Patrzcie, od góry do dołu pojawił się łańcuszek czerwonych kropek!
A jak starszy Dziabąg nacisnął tę po prawej to zawisł niebieski. Przekręcamy, wywijamy do góry nogami, próbujemy strzepnąć i znów w rządek ustawić. O nie, ktoś zgasił światło. Dziabągi cały czas „maltretują” kolorowe kropki. Udało się, znowu jest światło. Dmuchamy, jak świeczki na torcie. Brawo bijemy. O, kropki nam się powiększają. Jeszcze raz. Ale jazda! Niedługo nie zmieszczą się na stronie. Jeszcze raz, jeszcze raz, i jeszcze…
Co to?
Ogromna żółta kropa zostaje prześwidrowana naszymi oklaskami. Na samym środku ma teraz białą dziurę. I nagle
BUM! Eksplozja!

Biała dziura okazuje się znowu żółtą kropką. To co? Jeszcze raz?



Naciśnij mnie, H. Tullet

Tekst napisała klubowa czytająca mama - Asia Dubiel

A na blogu DZIKIEJ JABŁONI znajdziecie wszystkie blogi biorące udział w Przygodach z książka a także ich  niezmiernie ciekawe wpisy.

wtorek, 14 października 2014

Palcem po mapie / Przygody z książką

 Kiedy książka "Mapy" Daniela i Aleksandry Mizielińskich dotarła do naszego domu, otworzyłam ją i zrobiło mi się smutno, że nie było jej w czasach mojego dzieciństwa...
Wtedy na pewno z geografią byłabym za pan brat!
Jest najładniejszą, najstaranniej wykonaną książką jaką kiedykolwiek trzymałam w ręku.
Postaram się jednak przedstawić co wnosi do życia mojej córki. Właścicielki :)
Kupiłam mapy, gdy miała 1,5 roku.
Już wtedy lubiła oglądać i wyszukiwać na stronicach barwne szczegóły, zwłaszcza zwierzęta.
Później często używaliśmy książki, aby pokazać jej, gdzie podróżujemy, gdzie tata poleciał samolotem, gdzie jedziemy na wakacje, skąd przyjechała do nas ciocia. Robimy tak do dziś i muszę powiedzieć, że to działa - jest spokojniejsza wiedząc i widząc to na mapie.
Czasami robimy sobie dni tematyczne - wyszukujemy coś w danym kraju i o tym rozmawiamy, przebieramy się, oglądamy  krótkie filmy. W ten sposób spędziłyśmy np. japońskie popołudnie (za sprawą map Tosia uwielbia Japonię) -  parzyłyśmy herbatę, tańczyłyśmy do japońskiej muzyki i ćwiczyłyśmy skinięcia. Innym razem na mapach całego świata szukałyśmy Indian, a nasz koń na biegunach posłużył nam do polowania na bizony.
Teraz gdy jest już "dużą" 2,5 letnią dziewczynką, szukamy sobie bohaterów książek, które czytamy, bo na mapach możemy znaleźć domek Muminków, Pippi Pończoszankę, świętego Mikołaja i wiele, wiele innych ciekawych postaci.
Wszystko to dla dziecka powoli zaczyna się układać w jedną całość.
Jeszcze więcej korzyści z tej książki będą miały starsze dzieci, nie wspominając już o przyjemności jej oglądania dla nas rodziców.

Japońskie popołudnie



W poszukiwaniu Muminków

Tekst napisała klubowa czytająca mama - Dagmara Miszczak.

A na blogu DZIKIEJ JABŁONI znajdziecie wszystkie blogi biorące udział w Przygodach z książka a także ich  niezmiernie ciekawe wpisy.

niedziela, 12 października 2014

Październikowe zaproszenie

Klub Czytających Rodzin "Przystanek Czytankowo" serdecznie zaprasza rodziny z dziećmi na spotkanie, które odbędzie się 25 października (w sobotę) o godz. 11:00 w Biblioteka Pedagogiczna w Gorzowie Wielkopolskim.
Przeczytamy książkę "Od 1 do 10" Oli Cieślak z Wydawnictwo Dwie Siostry.
Pobawimy się słowem i pogimnastykujemy głowy, będziemy liczyć narysowane wspólnie dziwnostwory.


Ilustracja: http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/prod-od_1_do_10.html

Na nowo rusza nasza klubowa Wymienialnia, oddajemy wypozyczone i zabieramy ze sobą nowe książki i wymieniamy się na miesiąc.

Uczestnictwo w Klubie Czytających Rodzin jest bezpłatne.
Obowiązują zapisy.
e-mail: rodzinaczyta.gorzow@gmail.com
(W celu przygotowania odpowiedniej ilości materiałów, proszę o informację ile osób, w tym dzieci/w jakim wieku, przybędzie).

środa, 1 października 2014

Książki bez słów, wyobraźnia bez granic / Przygody z książką

"- Nie opisuj, kto występuje ... opowiadaj mamo!". Usłyszałam od mojej 5-letniej córki.

 
 Lekko zakłopotana zaczęłam opowiadać. Początkowo nie jest łatwo wejść w historię pozbawioną słów, nawet najpiękniej ilustrowana książka, bez znaków graficznych budzi niepokój ... jak zacząć? Co opisać najpierw i właśnie czy opisać czy opowiedzieć? Nawet dorosły odbiorca ma z tym problem, czasami wydaje mi się, że większy niż dziecko. Z biegiem czasu, i przybywaniem kolejnych książek w naszej domowej biblioteczce coraz łatwiej jest mówić obrazami.... I coraz częściej pomagają nam dzieci :-)
 To naprawdę fajny sposób na spędzanie z nimi czasu - czasu, w którym uczymy się nawzajem od siebie - budowania relacji, opowiadania, kojarzenia faktów, rozumienia różnych kodów kultury wizualnej (w której przecież wszyscy już funkcjonujemy). Takie opowiadanie obrazów nie tylko rozszerza konteksty znaczeń, otwiera wyobraźnię, ale także poszerza słownictwo....no i uczy słuchania. Bardzo cenne dla mnie jest też to, że nie zawsze ja mówię. Moje córki niejednokrotnie zadziwiają mnie odkrywaniem znaczeń, które dla mnie - dorosłego - są zakryte, już niedostępne. I jeszcze jedno.... W książce obrazowej one mogą wyrazić swoje zdanie, w książkach z tekstem pisanym, zawsze czytam ja. Wbrew obiegowym opiniom to książki, które mają szansę rosnąć wraz z dzieckiem - małe dzieci uczą się z nich świata, a starsze uczą się go opisywać ... I wyrażać siebie. A do tego każde kolejne odczytanie niesie nowe sensy. To fajna zabawa zarówno dla dorosłego, jak i dla dziecka.
Poza samą frajdą oglądania, poszukiwania znaczeń, tropienia szczegółów, opowiadania z tych wszystkich inspiracji książkowych powstają własne twory-wytwory :-).


Nasza kolekcja książek robionych przez dzieci rośnie, nasze opowieści stają się bogatsze. Nie mam pojęcia, dokąd zaprowadzi nas ta droga, ale na razie samo podróżowanie wydaje się warte zachodu.
Zachęcam wszystkich rodziców, dorosłych i dzieci do wspólnego tworzenia, do budowania swoich historii, prawdziwych, wymyślonych, zapożyczonych :-) miłej zabawy.





Tekst napisała Monika mama bliźniaczek


A na blogu DZIKIEJ JABŁONI znajdziecie wszystkie blogi biorące udział w Przygodach z książka a także ich  niezmiernie ciekawe wpisy.

Rozpoczynamy "Przygody z książką"

"Przygoda, Przygoda, każdej chwili szkoda 
Świat jest piękny, czy to znasz ? 
Otwórz oczy patrz, 
Otwórz oczy patrz !"

Dziś rozpoczynamy przygodę, nie jedną ale aż siedem w dodatku z książką. Nasz blog wraz z chętnymi rodzinkami naszego KCR zgłosił się do blogowego projektu Dzikiej Jabłoni. Jesteśmy jako jeden z 52 blogów, o których możecie poczytać tu. Czeka nas morze inspirujących wpisów.
W przerwach 2 tygodniowych będziemy pisać o książkach.
Chętne rodzinki, nadal mogą się zgłaszać do naszego wspólnego pisania.







poniedziałek, 22 września 2014

Muminkowe ABC


Klubowicze mali i duzi "zaMuminkowani"! Z okazji 100 rocznicy urodzin Tove Jannson nasze wrześniowe spotkanie poświęciliśmy poznaniu tej oryginalnej fińskiej malarki i pisarki. 





Uczestnicy spotkania mieli okazję obejrzeć ogólnopolską wystawę o artystce, którą jeszcze do 26 września br. można zobaczyć w Bibliotece Pedagogicznej oraz wysłuchać interesującej opowieści Mai Wilczewskiej-Wojczyszyn o Muminkach, życiu i twórczości Tove Jansson. Było wspólne głośne czytanie niezwykłej jednej z pierwszych na świecie książki obrazkowej wydanej w 1952 r. pt. Książka o Mimbli, Muminku i Małej Mi - Co było potem? i tworzenie swojej malutkiej książeczki. 





poniedziałek, 8 września 2014

Ciocia Jadzia to ja!

To była sobota pełna emocji, rozmów i uśmiechu, bowiem do naszego Klubu przyjechała długo wyczekiwana pisarka i ilustratorka książek Eliza Piotrowska.
fot. Joanna Dubiel
Macie swoją ulubioną ciocię? My obok cioć Magd, Monik, Zoś, Aś i innych mamy jeszcze jedną, Ciocię Jadzię. Na spotkaniu ustanowiliśmy wspólnie, że 6 września będzie Dniem Cioci. 




Pisarka czytała dzieciom fragmenty swoich książek. Zdradziła też, że jest pierwowzorem swej najsłynniejszej postaci literackiej, czyli cioci Jadzi. Dzieciom bardzo podobały się też inne, zabawne postacie literackie stworzone przez pisarkę, takie jak Stefan Salceson, Gienek Powsinoga czy Pelagia Rzepa. Podczas całego spotkania mali klubowicze zadawali pani Elizie najróżniejsze pytania, na które odpowiadała z dużym poczuciem humoru. 



Niepowtarzalną okazją, po którą ustawiła się spora kolejka małych czytelników, było zdobycie autografu z osobistym rysunkiem. 




Pani Eliza udzieliła nam wywiadu. Rozmowę z nią przeprowadziła Hanna Ciepiela.

- Co czytała Pani w dzieciństwie?
- Z poezji Tuwima, Brzechwę, Kulmową. Czytałam też wiersze Danuty Wawiłow, którą potem miałam przyjemność poznać, a także zaprzyjaźnić się nią. A jeśli chodzi o prozę, to bardzo lubiłam Mary Poppins i doktora Dolittle. Ale bardziej od bajek czytanych, wolałam te nagrane na płytach analogowych. W książkach czasami mnie drażniły rysunki, kolory. Za dużo było tych wszystkich bodźców. Bardzo lubiłam więc słuchać płyt i wyobrażać sobie bajkowy świat.
- Jak narodziła się Pani najważniejsza postać literacka, czyli ciocia Jadzia?
- Zdradzę tajemnicę: ciocia Jadzia to ja. Ciocia Jadzia jest ciocią, a to bardzo ważna rola. Jest dużo książek o mamach, tatach, a o ciociach się zapomina. A ja mam trójkę starszego rodzeństwa. I jestem dla ich dzieci chyba ulubioną ciocią. Trochę zwariowaną i nieprzewidywalną…
- Tyle , że ciocia Jadzia z książek jest ogromna...
- To prawda, nie wszystko się zgadza. 
- W jednym z wywiadów mówiła Pani, że książki dla dzieci muszę mieć warstwy, aby dorośli nie nudzili się czytając maluchom.
- To jest bardzo ważne. Te płyty analogowe, na których się wychowałam, miały takie warstwy. Klasyczne baśnie też są wielowarstwowe. Bo fajnie jest rosnąć z książką. Dziecko ma pięć lat, słucha i nie wszystko rozumie, ale dwa lata później odkrywa nowe treści i głębszy sens. 
- Jest Pani też ilustratorką swoich książek …
- Rysunek czasem dopowiada to, czego w tekście nie ma. I na odwrót, jedno z drugim stale się przenika. Ale najczęściej najpierw powstaje tekst, potem rysunek. A potem wszystko modyfikuję. Jeśli w ilustracji wyjdzie mi coś, co mogę usunąć z tekstu, usuwam, aby nie przeładować całości. Aby tekst był lżejszy.
- Czyta Pani jeszcze coś dla przyjemności?
- To prawda, jestem zapracowana…Ale pewnie, że czytam, a raczej słucham. Bardzo lubię audiobooki. Tej zimy przesłuchałam całą klasykę rosyjską. Teraz rzucę się na literaturę niemiecką. Są też takie książki do których co roku wracam, na przykład „Prawiek i inne czasy” Olgi Tokarczuk, „Dzienniki” Witolda Gombrowicza. Bardzo lubię Kunderę. Oczywiście, czytam też książki dla dzieci, obserwuję, co się ukazuje na rynku. My jako autorzy przyjaźnimy się i jak jakaś znajoma wyda książkę, to jestem bardzo ciekawa jak ugryzła dany temat. Czytam. Czytam dużo. 
- A gdzie Pani teraz mieszka?
- To jest najtrudniejsze pytanie. Mieszkam w szpagacie geograficznym. Przez 10 lat mieszkałam we Włoszech, a teraz trochę w Brazylii, trochę w Polsce. I jestem ciągle w podróży. Kilka dni temu rozmyślałam o tym, że lubię ten moment kiedy tracę równowagę, moment dezorientacji. Nie lubię czuć się w życiu zbyt pewnie, „na stałe”, nie lubię wiedzieć, wolę wciąż zadawać pytania. Takie momenty tracenia równowagi często zdarzają się na spotkaniach z dziećmi. One często mówią coś takiego, na co bym nigdy nie wpadała. I nagle coś, co miałam tak przemyślane, muszę rozmontować. Uwielbiam to. 
Dziękuję

Spotkane autorskie było możliwe dzięki Fundacji CPCD, której serdecznie dziękujemy.